Nie ma co się zastanawiać, wielkie przedsiębiorstwo czy mały sklep spożywczy, konkurencja nigdy nie śpi. By pozostać w walce trzeba śmiało działać.
Wypadek drogowy nigdy nie jest niczym przyjemnym. Zwłaszcza, gdy dotyczy to samochodów służbowych, od których wiele zależy w przedsiębiorstwie. Moja firma postanowiła zabezpieczyć się w takim przypadku chociaż finansowo.
Od paru lat prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą świadczącą usługi na terenie województwa mazowieckiego. By mieć lepsze możliwości dotarcia do swoich klientów, jakiś czas temu zdecydowałem się zainwestować w nowszy oraz większy samochód. Pozyskanie potrzebnego auta miał ułatwić mi leasing.
Jeśli chodzi o inwestycje w sprzęt oraz nieruchomości leasing jest coraz bardziej popularny. Korzyści płynące z takiej umowy są dla większości oczywiste. Jednak zawierając porozumienie z leasingodawcą cały czas „z tyłu głowy” miałem przeświadczenie, że samochód przez okres spłat nie będzie moją własnością. Firma leasingowa nie miała mocnej pozycji na rynku, ale wydawała się być wiarygodna. Dodatkowo skuszono mnie możliwością odkupienia auta po spłaceniu wszystkich rat.
Tego nikt nie mógł przewidzieć. Dwa miesiące przed ostatnią spłatą leasingodawca zawiesił działalność. Ogłosili bankructwo, gdy samochód wzięty w leasing był już prawie mój! Formalnie oczywiście nie jest moją własnością i powinienem go jak najszybciej oddać, jednak jestem bardzo zdeterminowany aby nie zostawić tak tej sprawy. Obecnie szukam wszelkich sposobów, żeby uniknąć krzywdy. Zachęcam do aktywnej dyskusji. Jestem niezwykle otwarty na wszelkie przydatne rady oraz informacje.
powrót »